Chcą nas policzyć! Dobrze to czy źle? W końcu po takim spisie poznamy przybliżoną (ale mimo to najbardziej precyzyjną) liczbę Polaków mieszkających na Wyspach. Liczba ta zostanie uwzględniona w strategicznym planowaniu usług państwa opiekuńczego. Chodzi o miejsca w żłobkach, szkołach, szpitalach. Czyli dobrze. Tylko dlaczego ankietujący chcą wszystko o ankietowanych wiedzieć? Czy rzeczywiście zebrane dane będą zachowane w tajemnicy przez następne 100 lat? Można mieć wątpliwości.
|
Obrońcy praw człowieka nadal protestują, ale od lat są już bezradni. Niby wszyscy w demokracji uznają prawa człowieka za święte (co zostało w odpowiednich dokumentach zapisane), a jednak… Różne agencje rządowe, wykorzystując najnowsze technologie monitorowania obywateli, łamią te prawa bez najmniejszego oporu wewnętrznego i zewnętrznych protestów.
Kiedy w stolicy państwa, które jest kolebką demokracji, burmistrz miasta postanowił wprowadzić myto dla zmotoryzowanych mieszkańców, instalując w tym celu wszechobecne kamery, pewien Amerykanin poproszony o komentarz odpowiedział krótko: – W Stanach Zjednoczonych byłoby to niewykonalne. W Londynie nikomu nie przyszło do głowy, że jest to ograniczanie wolności mieszkańców stolicy. Po zrobieniu pierwszego kroku można zrobić drugi. I bardzo szybko zrobiono, bez protestów. Teraz, żeby uiścić zapłatę za wjazd do centrum Londynu, musimy zgodzić się na wykorzystanie naszych danych przez różne agencje rządowe. Nie ma innej możliwości.
Ponad dwadzieścia lat temu były jeszcze bezradne protesty i głosy obywatelskiego oburzenia. Z taką reakcją spotkał się program telewizyjny Crime Watch. – Chcą z nas zrobić donosicieli – głośno buntowali się Brytyjczycy, argumentując, że poszukiwaniem przestępców w demokratycznym państwie zajmuje się policja. Wtedy jeszcze obowiązywało przekonanie: It is not my job. Z upływem czasu społeczeństwo przystało na „współpracę” z organami. Dyskretny donos już nikogo nie dziwi, powstały nawet specjalne linie telefoniczne zapewniające pełną dyskrecję.
Obrońcy wolności próbowali jeszcze walczyć z planami wprowadzenia obowiązkowych dowodów osobistych. Chyba tylko pro forma, bo bez dowodów (niewprowadzonych z przyczyn ekonomicznych) i tak każdy z nas jest odnotowany w różnych bazach danych.
Specyfika pytań i ich zakres w ankiecie spisu powszechnego budzi słuszny niepokój tych wszystkich, dla których prawo człowieka do prywatności jest jednym z najważniejszych. W ankiecie są pytania, na jakie do tej pory mogliśmy odpowiedzieć lub nie, bo nie było obowiązku, teraz trzeba odpowiedzieć na wszystkie, bo przewidziana jest kara grzywny w wysokości tysiąca funtów. Współczesne państwo chce wiedzieć o swoich obywatelach wszystko, łącznie z profilem psychologicznym, łatwym do stworzenia na podstawie udzielonych odpowiedzi. Dzięki naszym odpowiedziom analitycy uzyskają nawet obraz seksualnych preferencji społeczeństwa. To tylko początek, a będzie jeszcze gorzej. Big Brother is watching you – cytat z Orwella, nie z telewizji. Rzeczywistość przerosła już literacką fikcję.
Grzegorz Małkiewicz
|