Będzie o sztuce, modzie i tolerancji, choć tym razem nie chcę poruszać tematu międzynarodowych spotkań artystów lub projektantów, które nas integrują. Nie będę pisać o tym, jak multikulturowy Londyn inspiruje modę i sztukę. Nie chcę też rozwijać gorącego tematu zamordowania młodego brytyjskiego żołnierza przez islamskich ekstremistów, które niedawno miało miejsce w Woolwich, czyli w południowym Londynie, niedaleko miejsca, gdzie mieszkam. Nie będę też opowiadać o tym, jak podzielone są zdania na temat spalenia pobliskiego meczetu przez ludzi, którzy czują bezsilność rządu, postanowili więc na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość czy też przedsięwziąć zemstę. Tu, w wielokulturowym Londynie, pojęcia te są czasem trudne do rozróżnienia. To, co skłoniło mnie do postawienia sobie po raz kolejny pytania o granice tolerancji, to prosty fakt.

|
Któregoś dnia zrobiło się nagle cieplej i chciałam sobie kupić sukienkę. Zajrzałam, jak wiele razy wcześniej, na stronę jednego z najbardziej popularnych brytyjskich sklepów sieciowych, którego nazwy nie chcę wymieniać, by nie robić mu niepotrzebnej reklamy. I tam, w dziale designerskim, między sukienkami znalazłam tę czerwoną, z wizerunkiem Matki Boskiej z Guadalupe z przodu i z tyłu, na siedzeniu, w towarzystwie stylizowanej na meksykańską sztukę ludową czaszki lub główki demona oraz płonącego czerwienią Serca Jezusa, które pamiętamy z obrazków, jakie rozdaje się dzieciom w polskich kościołach. Do tej sukienki proponowane są elastyczne spodnie z podobnym „wzorem”, tylko postać Matki Boskiej jest na nich multiplikowana do góry nogami.
Pozwalam sobie opisać te ubrania, mimo że można je zobaczyć na zdjęciu, ponieważ chciałabym opowiedzieć, co ja widzę. Może się bowiem okazać, że to, co ja widzę, to nie to samo, co widzą inni. Może problem powstaje wtedy, gdy nazwie się rzecz po imieniu? Może, gdyby nazwać to, co ja widzę, stylizowanym meksykańskim wzorem, nie byłoby sprawy? Przed wystawieniem na sprzedaż tej sukienki na pewno oglądało ją wiele osób – od projektantów do pracowników działu handlowego. Wydaje mi się, że ktoś, kto zaprojektował ten „wzorek” na materiale, nie zdaje sobie sprawy, kogo może obrazić, ale jeżeli sobie zdaje, to właśnie spotkał się z granicą mojej tolerancji. I tu rodzą się we mnie pytania, które mogą być dla wielu kontrowersyjne.
Dlaczego przez lata, które mieszkam w Londynie nigdy nie spotkałam się z wykorzystywaniem w reklamie lub modzie symboli i wizerunków zaczerpniętych z islamu? Owszem, kiedyś widziałam wisiorek z gwiazdą Dawida i egipskie hieroglify jako motywy ozdobne, ale nigdy nie widziałam wizerunku proroka Mahometa na żadnych spodniach ani sukience. Dlaczego? Tymczasem raczej nikt nie widzi tu problemu w rozpowszechnianiu znaku krzyża jako znaku graficznego (motyw bardzo często używany w przemyśle odzieżowym, w pozycji pionowej lub odwrócony „do góry nogami”). Mieszkając w Londynie (nie wiem jak jest w innych miastach Wielkiej Brytanii), musimy liczyć się ze wszystkimi przedstawicielami najróżniejszych religii i wolnych sekt, jednocześnie nie mogąc wyraźnie zaznaczyć w wielu przypadkach: stop, tu przebiega moja granica tolerancji i poza nią nie oczekujcie ode mnie zrozumienia.
Myślę, że pytania tego rodzaju powinny być stawiane jeszcze na poziomie mody (ubrań) lub nauki w szkole, aby w rezultacie powszechnej „wolności”, w której niektórzy się gubią, nie dochodziło do rytualnych morderstw w rodzaju tego w Woolwich, bo wtedy uruchamia się nie tylko mechanizm przemocy, powstaje też w ludziach pragnienie zemsty w obronie własnej godności, a takie urazy pozostają głęboko w ludzkiej świadomości i pamięci zbiorowej.
Temat wzoru na sukience poruszył mnie również z tego powodu, że podobne przedmioty są proponowane w masowej produkcji wielu młodym ludziom. Wizerunki świętych (świętych dla katolików) są motywami dekoracyjnymi w popkulturze i wydaje mi się to bardziej nietolerancyjne i krzywdzące dla katolików niż na przykład prace braci Jake’a i Dinosa Chapmanów (figurki Madonny i katolickich świętych z główkami demonów), które można oglądać w prywatnych galeriach sztuki (np. White Cube, 2011).
Temat gorzki, szczególnie kiedy w Polsce i Europie wielu ludzi upomina się o respektowanie własnego pojęcia wolności, a jednocześnie w krajach islamskich wzrasta – jak to nazywają – ekstremizm. Może wystarczy, aby każdy z nas miał odwagę czasem upomnieć się o to, by inni nie przekraczali naszej granicy tolerancji, czyli po prostu o odrobinę szacunku dla niektórych wartości, znaków, nazw, miejsc ważnych w naszej chrześcijańskiej kulturze.
Czy tolerancyjne społeczeństwo powinno akceptować nietolerancję? A co jeśli tolerując czyn „A”, społeczeństwo niszczy samo siebie? Tolerancja czynu „A” może być użyta do wprowadzenia nowego systemu myślowego, co może doprowadzić do braku akceptacji zespołu cech „B”, właściwych danemu społeczeństwu. Bardzo trudno jest znaleźć złoty środek, a różne społeczeństwa nie zawsze zgadzają się co do szczegółów.
W rzeczywistości poszczególne grupy w obrębie jednego społeczeństwa często mają problemy z porozumieniem się. Niektóre państwa uznają zniesienie nazizmu w Niemczech za przejaw nietolerancji, podczas gdy w Niemczech to właśnie nazizm jest uważany za niedopuszczalnie nietolerancyjny.
Karl Popper
Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie
TOLERANCJA (łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) – termin stosowany w socjologii, badaniach nad kulturą i religią. W sensie najbardziej ogólnym oznacza on postawę wykluczającą dyskryminację ludzi, których sposób postępowania oraz przynależność do danej grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości społeczeństwa. W okresie reformacji pojęcie to było stosowane w odniesieniu do mniejszości religijnych. Obecnie termin ten obejmuje również tolerancję różnych orientacji seksualnych oraz odmiennych światopoglądów.
Zasada tolerancji jest kontrowersyjna. Społeczni konserwatyści twierdzą, że z góry skazuje ona na „tolerowane” zwyczaje i zachowania, które są odstępstwem od normy. Może też upoważniać ludzi sprawujących władzę do zwalczania odmienności. Zamiast tego proponują pojęcie moralności obywatelskiej i pluralizmu. Zwolennicy tradycyjnego fundamentalizmu krytykują tolerancję, gdyż widzą w niej formę moralnego relatywizmu. Ci, którzy ją popierają, definiują ją jako poszanowanie odmienności. Z drugiej zaś strony uważają, że termin ten w wąskim znaczeniu jest bardziej użyteczny, gdyż nie implikuje fałszywej aprobaty nieakceptowanych postaw społecznych. Tolerancja jest historycznie zmienna.
[Źródło: Wikipedia]
|