To był burzliwy rok dla Unii, a początek nowego też nic dobrego nie zapowiada. Imigranci ochoczo i masowo przyjmowani w Niemczech, odpłacili pięknym za nadobne. W wielu miastach przejęli inicjatywę od gospodarzy i na swój sposób powitali Nowy Rok. Władza i posłuszne media próbowały sprawę wyciszyć, ale ponieważ już nie mają monopolu na przepływ informacji, o sylwestrowych celebracjach dowiedział się cały świat.
|
Młodzi, wyposzczeni mężczyźni, postanowili brać, co się da, na rozbawionych ulicach. Dochodziło masowo do molestowania, a nawet gwałtów. Kogo winić? Poprawność polityczna powinna szukać głębszych przyczyn, samo stwierdzenie, że gwałt jest przestępstwem i winnych należy ukarać, nie wystarczy. W normalnym społeczeństwie, gdzie równowaga płci jest mniej więcej zachowana, obowiązują, i dobrze, normy cywilizacyjne. Gwałt jest niekwestionowanym przestępstwem, surowo karanym. Nikt jednak nie pomyślał kilka miesięcy temu, że w rzeszach młodych uchodźców drzemie ukryte libido. Czy władze liczyły na sublimację popędu seksualnego i zamiany go na społecznie akceptowane formy zachowania? Jeśli tak, to było to myślenie życzeniowe, albo brak myślenia. A teraz, kiedy imigranci odkryli swój problem, poprawność polityczna otwarta na naukowe dowody nie może ich potępiać, ale powinna poszukać jakiegoś rozwiązania. Specjalny fundusz na korzystanie z domów publicznych? Problem w tym, że tych przybytków może nie wystarczyć. A może sprowadzić podobną liczbę uchodźców płci pięknej?
Po zamachach terrorystycznych w Paryżu przyszło chwilowe otrzeźwienie. Liberalizm za wszelką cenę, a przede wszystkim wymazywanie własnej tożsamości to już historyczny program politycznych elit. Doszło do przesilenia i Angela Merkel, najmocniejsza w Europie, bez względu na jej kalkulacje wewnątrzkoalicyjne, z pewnością zacznie poszukiwać rozwiązania, które może uratować Unię. Największy problem niemieckiej kanclerz to koalicjanci, lewaccy weterani studenckiej rewolty antysystemowej z lat 60. Unia ma duży potencjał i jest największą szansą starego kontynentu na zachowanie wpływów w polityce międzynarodowej, dobrobytu i rozwoju państw członkowskich, pod warunkiem że do polityki wrócą działania racjonalne, pozbawione pretensjonalnej poprawności.
Nie będzie to łatwe, trwająca od lat indoktrynacja społeczeństw zrobiła swoje. Żyjemy wygodnie, a o zagrożeniach zewnętrznych i wewnętrznych dowiadujemy się z mediów. Nic tak naprawdę dramatycznego, nie do mnie strzelają. Ile oburzenia wywołuje egzekucja Brytyjczyka na pustyni w Iraku czy w Syrii? Oburzające, i to koniec. A kiedy rząd postanawia ukarać sprawców wysyłając tam samoloty bojowe, wychodzimy na ulice demonstrując, że tych działań nie popieramy. NOT IN MY NAME. W czyim zatem imieniu brytyjski żołnierz naraża swoje życie? Taki ma zawód, to jest jego praca, płacą mu za to. Jeśli tak, to z cynizmem trudno polemizować.
Czy podobne otrzeźwienie przyjdzie po noworocznym kacu w Niemczech? Angela Merkel traci poparcie, to pierwszy sygnał.
|