W artykule Gasia ukazały się stwierdzenia na temat gen. Andersa, które on sam uznał za zniesławiające:
1. Że, będąc w carskiej armii, nie uważał się za Polaka i nie chciał mówić po polsku;
2. Że odmówił udziału w bitwie pod Warszawą w 1920 lub w 1939 r. (oba wypadki były rozważane);
3. Że był wrogiem rządu Sikorskiego;
4. Że wierzył w zwycięstwo Hitlera.
Głównym adwokatem był Rawlinson Q.C., a głównym adwokatem pozwanych Faulks Q.C. Ława przysięgłych składała się z ośmiu mężczyzn i dwóch kobiet.
Rozprawa trwała trzy tygodnie. Prowadzona była częściowo po angielsku, a częściowo po polsku. Tłumaczem był Lew Sapieha. Zeznania gen. Andersa trwały 15 godzin. Tylko czasami korzystał on z pomocy tłumacza.
Proces był skomplikowany. Dotyczył szczegółów przebiegu spraw polskich podczas ostatniej wojny. Wzbudzał spore zainteresowanie i codziennie ukazywały się – zarówno w prasie brytyjskiej, jak i w „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” – obszerne sprawozdania. Sala sądowa była przepełniona. Nazwy geograficzne powodowały niekiedy problemy. Na przykład zrezygnowano z nazwy Kampinos i używano określenia „Forest Kay”.
Na jednej ścianie sali sądowej wisiała mapa Polski z 1939 roku, z trasą Grupy gen. Andersa od granicy Prus Wschodnich do granicy węgierskiej. Na drugiej była mapa Sowietów, Środkowego Wschodu i Włoch, z zaznaczoną trasą wojska pod dowództwem Andersa, od Buzułuku w Rosji do Bolonii na północy Italii.
Niemal od samego początku rozprawa ta nabrała charakteru starcia pomiędzy patriotami, czyli „niezłomnymi” i kolaborantami, czyli „ugodowcami”. Pierwsi reprezentowali przede wszystkim wojsko, zachowywali się jak gentlemani i koncentrowali się na wykazaniu, jak zasłużonym i ważnym dla polskiej sprawy był przywódca, gen. Anders. Powstrzymywali się oni od wyrażania opinii o przedstawicielach strony przeciwnej – za wyjątkiem twierdzenia, że nie znali oni strony sowieckiej.
Natomiast drudzy, to znaczy ugodowcy, składali się niemal z osób cywilnych, głównie ministrów rządu polskiego (Stanisław Mikołajczyk, Stanisław Kot, Karol Popiel). Koncentrowali się oni na przedstawieniu Andersa i wojskowych w jak najgorszym świetle. W tym zespole nieco lepiej wypadł Adam Gaś, który z miejsca stwierdził, że artykuł, uznany przez Andersa za szkalujący, jest jedynie spisem opinii o Andersie, krążących w londyńskim środowisku. Przytoczył je bez sprawdzenia, na czym one mogły być oparte. Na pytania adwokata, Gaś odpowiadał następująco:
Adw. Rawlinson:
– Czy pan kieruje się niechęcią do gen. Andersa?
Adam Gaś: – Nigdy nie miałem uczucia nieprzyjaźni do gen. Andersa.
Adw. Rawlinson: – Czy zgadza się pan, że gen. Anders jest dzielnym, odważnym i pod pewnymi względami wielkim człowiekiem?
A. Gaś: – Tak.
Adw. Rawlinson: – Czy gen. Anders służył sprawie polskiej?
A. Gaś: – Tak.
Zastanawiające jest to, że sprzymierzeńcy, którzy zaakceptowali sowiecko-anglosaski układ, by oddać połowę Europy wraz z Polską Sowietom, w tej rozprawie nie udzielili ugodowcom żadnego wsparcia. Nie otrzymali go ani ze strony USA, ani też ze strony Wielkiej Brytanii. Natomiast brytyjscy wojskowi, nawet wysokiego rzędu, w tej rozprawie udzielili niezłomnym poważnego wsparcia. Należeli do nich: płk Leslie Hulls, który w Sowietach należał do misji wojskowej, gen. Frederick Beaumont-Nesbitt, który od lutego 1942 do lutego 1943 r. był we Włoszech przydzielony do sztabu gen. Andersa. I marszałek Harold Alexander, d-ca wszystkich wojsk alianckich we Włoszech. Na pytanie sędziego, o co walczył gen. Anders, gen. Beaumont, odpowiedział: „Poland first, last and ever”. Zaś marszałek Alexander, dowódca wszystkich wojsk alianckich we Włoszech, na zapytanie, czy pod Monte Cassino nie szafowano lekkomyślnie krwią polską, odpowiedział z oburzeniem: „Certainly not!” (Na pewno nie!)
Jeden z adwokatów – na zapytanie sędziego, czy ma jakieś pytania – z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że właściwie nie ma, ale żeby móc powiedzieć wnukom, że zapytywał samego marszałka Alexandra, jedno pytanie zada.
Najmniej wiarygodnym świadkiem był Franciszek Stawczyk. Twierdził on, że w 1915 r., będąc w armii carskiej, sztab-rotmistrz W. Anders nie chciał rozmawiać z nim po polsku – podczas gdy późniejszy generał był wówczas jedynie podporucznikiem. Poza tym, przedstawiając książkę telefoniczną Petersburga z 1915 r., „niezłomni” wykazali, że jednym z abonentów był wówczas sztab-rotmistrz Anders Aleksandr Karłowicz, zaś późniejszy generał miał na imię Władysław. Zeznania Stawczyka ława przysięgłych odrzuciła.
Najważniejszym świadkiem “ugodowców” był dawny premier Stanisław Mikołajczyk. Robił on najgorsze z możliwych wrażenie, mówiąc o katastrofie gibraltarskiej w następujący sposób: – Były wiadomości o groźbach totalitarnej junty wojskowej, tzn. resztek rządu Piłsudskiego. Przyjechali oni z Polski, wstąpili do wojska, podjęli pracę konspiratorską i grozili Sikorskiemu.
Rawlinson: – Czy pan oskarża Polaków?
Mikołajczyk: – Niestety.
Dalsze wypowiedzi Mikołajczyka są, jak następuje:
– Badałem sprawę. Starałem się znaleźć prawdę. Gen Anders jest moralnie odpowiedzialny. Taka jest moja opinia.
Początkowo „ugodowcy” zabiegali o ściągnięcie z kraju trzech świadków: gen. Juliusza Rómmla, Stanisława Strumph-Wojtkiewicza i Jerzego Klimkowskiego, ale władze PRL zezwoliły na wyjazd tylko Klimkowskiemu. Widocznie sądziły, że jedynie Klimkowski złoży takie zeznania, jakie te władze mu nakażą. Ale „ugodowcy”, chociaż podali go jako świadka, nie powołali go do składania zeznań. Może obawiali się, że będzie świadczył nie tylko przeciwko Andersowi, ale i przeciwko ugodowcom – którzy już wybrali wolność i mieszkali na Zachodzie.
Podczas składania zeznań, sędzia zapytał Andersa, czy zna Klimkowskiego. Anders odpowiedział na to w czasie przeszłym: – Znałem.
Sędzia zasugerował, żeby Anders spojrzał na salę i powiedział, czy jest na niej Klimkowski. W tej chwili Klimkowski poderwał się, niemal jak na komendę: – Baczność!
Anders obrócił się twarzą do sędziego i powiedział:
– Nie widzę.
Jedną z trudniejszych spraw językowych było wyjaśnienie po angielsku znaczenie słowa „wróg”, w odniesieniu do stosunku gen. Andersa do rządu Sikorskiego. Wyrazowi temu przeciwstawiano słowo „przeciwnik”. Sędzia zapytał między innymi gen. Stanisława Kopańskiego, który znał dobrze angielski, które z tych słów używał dowodząc Brygadą Karpacką pod Tobrukiem. Kopański odpowiedział, iż kiedy Brygada walczyła z Niemcami używał słowa „wróg”, a kiedy z Włochami „przeciwnik”. Jednocześnie sugerował, iż powiedzeniu „był wrogiem rządu” odpowiada najbardziej angielskie stwierdzenie „was hostile to”. Sędzia tego nie zaaprobował i zwrócił się do znawcy języka polskiego prof. Kota, który – przyjąwszy pozycję na przebiegłego polityka – stwierdził, iż „wróg” oznacza „determined oponent”, czyli „zdecydowany oponent”, co jest poważnym złagodzeniem słowa „wróg”.
Po zakończeniu przesłuchania świadków, sędzia Sir John Athworth wygłosił trzygodzinne przemówienie. Wyjaśniał przysięgłym zawiłości spraw polskich, polecając jednocześnie przyjęcie zrozumienia słowa „wróg” jako „determined oponent”. Na skutek tego ława przysięgłych uznała, że nazwanie Andersa wrogiem rządu Sikorskiego nie było zniesławieniem. Więc jednak amb. Kotowi udało się “wykołować” brytyjskich prawników.
Wyrok sądu stwierdził, iż „Narodowiec” ma pokryć 2/3 kosztów Andersa, związanych z tym procesem i ma wypłacić gen. Andersowi za zniesławienie 7 tys. funtów odszkodowania. Suma ta wystarczyła chyba zaledwie na pokrycie 1/3 kosztów sądowych Andersa.
W czasie tej rozprawy poruszono cały szereg spraw polskich, zaistniałych podczas II wojny światowej, ale nie mówiono o sprawie zasadniczej, czyli o oddaniu Polski pod sowiecką władzę, które żądały jej całkowitego podporządkowania się.
***
Gen Anders zmarł 12 maja 1970 r., dokładnie w 26 rocznicę rozpoczęcia bitwy o Monte Cassino. W Londynie główną uroczystością była Msza Święta w Katedrze Westminster, do której wniesiono ponad trzydzieści polskich sztandarów wojskowych. Prezydenta Stanów Zjednoczonych reprezentował gen. Mark Wayne Clark, były dowódca wojsk amerykańskich we Włoszech. Było obecnych czterech synów premierów brytyjskich – Winstona Churchilla, Clementa Attleego, Anthony Edena, Harolda MacMillana. Ogromna katedra była wypełniona przez Polaków z Londynu i szeregu miast angielskich. Mszę Świętą celebrował arcybiskup Władysław Rubin (dawny podchorąży armii polskiej w Sowietach). Po Mszy modły prawosławne odprawił biskup Mateusz (Siemaszko), a protestanckie biskup Władysław Fierla.
Dowództwo brytyjskiego RAF-u dostarczyło ogromny transportowiec na przewiezienie do Włoch trumny ze zwłokami generała, także dla rodziny i pocztów sztandarowych. Najwidoczniej pamiętając o katastrofie gibraltarskiej – jako pilota wyznaczono Polaka, oficera RAF-u.
Fragment książki Zbigniewa S. Siemaszko, „Wojsko od podszewki”, Wydawnictwo Test, 2018
|