Gdy jecha?em w tak? podró? po raz pierwszy, ?elazna kurtyna dziel?ca dwa ?wiaty Europy trzyma?a si? jeszcze bardzo mocno. Bezwzgl?dni ludzie, którzy j? zawiesili, doprowadzili swój szale?czy akt do perfekcji i w Orwellowski sposób sprawowali absolutn? kontrol?. Moje pierwsze podró?e do Polski zawsze odbywa?em z uci??liwymi przystankami na granicy wschodnio-
niemieckiej i polskiej. Doje?d?a?em w swojskie strony wczesnym ?witem w stanie przypominaj?cym delirium. Przejazd przez ?l?sk w stron? Krakowa by? szczególnie smutny. W porannej szarzy?nie sta?y szpalery szarych ludzi – przewa?nie górników czekaj?cych na autobusy w drodze na porann? szycht?. Ich twarze by?y um?czone i bez rado?ci, napi?tnowane i jakby skazane na trudy ?ycia.
Dalej droga wiod?a przez Olkusz i ko?czy?a si? w Ko?ciuszkowskiej krainie ko?o pól bitewnych Rac?awic a? po Bronowice, na przedpolu Krakowa.
Tam czeka?a na mnie wtedy, jak i teraz, nagroda… widok na kopiec Ko?ciuszki, zawoalowany porann? mg?? i zaró?owionym ?wiat?em leniwego jesiennego s?o?ca.
Kiedy?, przed laty, mia?em okazj? trzyma? w r?ku dwa obrazy Stanis?awa Wyspia?skiego przedstawiaj?ce widok na kopiec, malowane w?a?nie z Bronowic, gdzie artysta mieszka? w ch?opskiej chacie. By?o na nich wi?cej bieli po pierwszych opadach ?niegu i skrz?cych si? przymrozkowych szronów, które pojawia?y si? w wigili? Wszystkich ?wi?tych.
W tym roku wiatr halny przyniós? ciep?e powietrze z po?udnia, pewnie a? z Ba?kanów, daj?c szans? Polakom obchodzi? jedno z najwa?niejszych ?wi?t w kalendarzu szczególnie nastrojowo. Ju? blisko dwa tygodnie wcze?niej na targowiskach, w sklepach lub wr?cz improwizowanych stoiskach ulicznych pojawi?y si? cmentarne ozdoby, znicze i nieod??czne chryzantemy. Przy cmentarzach sznury ludzi ob?adowanych konewkami, wiadrami i wszystkim tym, co potrzebne, aby uporz?dkowa? mogi?y rodzinne przed zbli?aj?cym si? ?wi?tem.
W wigili? Wszystkich ?wi?tych roboty cmentarne s? zwykle uko?czone i wieczorem zaczyna si? rytualna w?drówka – najpierw na groby najbli?szych, pó?niej znajomych, a dalej groby zas?u?onych, pochylaj?c nad nimi czo?o. Po zmierzchu te? w?drowa?em wraz z mi?ymi mi lud?mi po cmentarnych zakamarkach starych cmentarzy Krakowa. Od kra?ca do kra?ca, jak okiem si?gn??, migota?y ?wiate?ka zniczy, rozsiewaj?c s?odk? wo? pal?cego si? wosku. Z pobliskiej kaplicy rozlega?y si? g?osy ?a?osnej modlitwy o wieczne odpoczywanie dla zmar?ych, a przecie? tak?e o spokój ducha dla nas ?ywych. Mnie ten nastrój udziela? si? szczególnie, bo zaledwie dwa miesi?ce temu po?egna?em na zawsze moj? staruszk? mam?, a najbli?si przyjaciele stracili d?ugo wyczekiwane, a jeszcze nienarodzone male?stwo. B?d?c na cmentarzu widzia?em nowe groby ofiar smole?skiej katastrofy w Alei Zas?u?onych. Krakowianie jednak najwi?kszy ho?d sk?adali ludziom kultury i teatru. Morzem zniczy zalane by?y miejsca spoczynku uznanych, mi?dzy innymi Marka Grechuty (piosenkarza i poety), Tadeusz Kantora (malarza i twórcy Teatru Cricot2), Piotra Skrzyneckiego (wspó?twórcy kabaretu „Piwnica pod Baranami”), Jerzego Bi?czyckiego (aktora i dyrektora Starego Teatru), Basi Kwiatkowskiej (aktorki teatru i filmu), a tak?e Jerzego Panka (znakomitego polskiego artysty grafika).
Ich ?ycie, jak i wszystkich innych, w starych kamiennych grobach i ?wie?o uklepanych mogi?ach by?oby tak jak te kartki, które wyrwane z kalendarza wiatr unosi w niepami??. Ale my… nie chcemy zapomina? i jak mówi? Cyprian Kamil Norwid o o?tarzach pami?ci, „gdzie si? jeszcze ?wi?ty Ogie? ?arzy i my winni?my im cze??”.
No có?, ?ycie i ?mier? s? ze sob? nieod??czne, a cmentarne obrz?dki stanowi? jakby pomost pomi?dzy dwoma brzegami Styksu.
S? to dni pi?kne w swojej g??bi i zadumie, akcentowane te? we wspania?ych audycjach Programu II Polskiego Radia, które s? dost?pne dla polskich s?uchaczy poza granicami kraju poprzez internet.
We wtorek by? Dzie? Zaduszny – jakby ostatni akt tej trylogii. Polacy wrócili do pracy, a wraz z nimi i ja. My?l?c nadal o Wyspia?skim i innych artystach, którzy ulegli urokowi Bronowic, poszed?em tam, by przymierzy? si? do tego magicznego miejsca. Wype?ni?em kilka kartek szkicownika, z czego jedn? – kilkuminutowy rysunek – za??czam dla czytelników „Nowego Czasu”.
Wojciech Sobczy?ski
|