Sam czasami my?l? o powrocie, jak pomn? nasze jeziora, bory, góry, husari?, skarby diab?a z ?a?cuta ukryte w… Zawsze w tym punkcie rozwa?a? dociera do mnie news z kraju, z którego wynika, ?e jaka? wa?na osoba zrobi?a co? zupe?nie absurdalnego i nieoczekiwanego. Na przyk?ad pose? PiS za?piewa? na mównicy „ole, ole, ole”, zrobi ?salto w ty? albo powiedzia?, ?e zwyci?stwo Obamy jest ko?cem cywilizacji bia?ego cz?owieka. – Ludzie! Przecie? on rzeczywi?cie tak powiedzia?, chocia? podobno „tylko” cytowa? pos?a Pi?t? – te? pos?a i zwolennika przywrócenia monarchii!
– Niemo?liwe. Oni a? tak g?upi nie s? – z niedowierzaniem zaprotestowa?a moja matka. A jednak, s? a? tacy g?upi. ?redniowieczne pogl?dy, nietolerancja, cwaniactwo i nepotyzm w?ar?y si? tak g??boko w mentalno?? polskich elit, ?e trzeba dopiero angielskiej perspektywy, aby w ko?cu zacz?? postrzega? w?a?ciwie polsk? scen? polityczn?. Bez z?o?ci, drwiny, bez wulgarnych ozdobników, ze spokojem spróbowa? zobaczy? Sejm jako Muppet Show. To takie uwalniaj?ce. Lecz niezwykle krzywdz?ce dla Muppetów! Przecie? Muppety to w gruncie rzeczy bardzo poczciwe i milusie stworzonka, które a? ma si? ochot? przytuli?, czego przecie? nie mo?na powiedzie? o polskich politykach. Nie my?l? tu w ogóle o przytulaniu. Nawet przez my?l mi nie przesz?o, ?eby przytula? si? do Giertychów albo Kaczy?skich… A Pa?stwu? Gdy pewna pani na prób? przytuli?a si? do pos?a ?y?wi?skiego, to sk?ada?a potem moc reklamacji. Polscy politycy zupe?nie nie nadaj? si? do przytulania, poniewa?… Dobra! Zmie?my temat!
Uwa?am, ?e Muppety nie zas?uguj? na takie porównanie, poniewa? Muppety nie wyrz?dzi?y krzywdy niczyjej narodowej ?wiadomo?ci, czyni?c z niej Narodow? ?wiadomo?? Bazarow?, a polscy politycy, niestety, maj? tak? zas?ug? na swoim koncie. Mniejsza o to, jak tego dokonali. To oni s? specjalistami w swojej robocie i wiedz? lepiej, wi?c nie b?d? si? wym?drza?. Chcia?bym jedynie zwróci? uwag? na jej konsekwencje. Mariusz Kowalewski, redaktor „Rzeczypospolitej”, w artykule: „Koniec czerwonego barona Olsztyna” napisa?: „Ma?kowski z eksponowanego stanowiska [komunistycznego cenzora] trafi? na same do?y – zosta? nauczycielem historii w szkole na osiedlu Nagórki.”
No có?, drodzy polscy nauczyciele! W oczach polskich elit opiniotwórczych jeste?cie Pa?stwo do?ami spo?ecznymi. Razem ze z?odziejami, alfonsami i tanimi prostytutkami. Nie macie w?adzy ani pieni?dzy. Kiedy? mogli?cie buty czy?ci? komunistycznym cenzorom, a dzi? jak si? okazuje, postkomunistycznym kanciarzom i cwaniakom.
I to przecie? nie chodzi o to, ?e pan redaktor Kowalewski ma prywatnie bazarowy ?wiatopogl?d i takie zdanie mu si? wymkn??o. Ró?ni ludzie musieli je w „Rzeczypospolitej” przeczyta? i stwierdzi?: Tak! To jest dobry tekst! Prawda, panie Romku? Prze?lij to do naczelnego niech rzuci okiem, czy tekst mo?e pój?? w takiej postaci. Dla ró?nych wa?nych ludzi w Rzeczypospolitej (w obydwu tego s?owa znaczeniach), jest rzecz? oczywist?, ?e polski nauczyciel jest spo?ecznym do?em! Dlaczego? Bo jest to przykryte cienk? warstw? politycznej poprawno?ci, oficjalne stanowisko polskich ?rodowisk opiniotwórczych.
Drogie polskie elity! My nie wyjechali?my za chlebem. „Wyjazd za chlebem” z tak? lubo?ci? przez was powtarzany, jest kolokwializmem zupe?nie nie na miejscu w tej sytuacji, bo wi?kszo?? z nas nie przymiera?a w kraju g?odem. My przed wami uciekli?my. Tak, jak s? powody, ?eby ucieka? z totalitarnego re?imu, tak dla wspó?czesnego Polaka s? powody, ?eby ucieka? z Polskiej Republiki Kolesi. Z kraju, w którym klasa polityczna walczy tylko o interesy klasy politycznej. W którym politycy zachowuj? si? niczym krzykacze z targowiska: nachalnie wciskaj? buble i zaciekle zwalczaj? konkurencj?. – Ten i ów m?ody cz?owiek, chc?c powróci? na ojczyzny ?ono, my?li sobie: – Ach, jestem silny, zdrowy, inteligentny, znam dobrze angielski, troch? kasy przywioz? i poradz? sobie. Ca?kiem mo?liwe. Ale obok niego b?d? przechodzili ludzie przeklinaj?cy kraj i w?adz?, chorzy, których nie sta? na leczenie, emeryci, których nie sta? na ogrzanie mieszkania. Bo cokolwiek si? wydarzy, na jedno mo?na liczy? na pewno: wzrosn? op?aty za pr?d i gaz.
Jeszcze miesi?c temu w mediach roi?o si? od o?wiadcze?, ?e kryzys Polski nie dotknie. Tymczasem kryzys uderzy? w nasz? ojczyzn? z si?? m?ota pneumatycznego. Znowu nie ma pracy, znowu pracodawca mo?e podyktowa? najbardziej niedorzeczne warunki p?acowe, bo kilkudziesi?ciu ch?tnych czeka za bram?. Ludzie silni i zdrowi traktowani s? jak niepotrzebne obci??enie, wi?c co mówi? o s?abych i chorych? ZUS, wielki bankrut, z g??bokim wstr?tem wyp?aca ?wiadczenia. Znam przypadek, ?e nie wyp?acono renty cz?owiekowi w ostatnim stadium raka. Partie rz?dz?ce cnotliwie nawo?uj? obywateli do zaciskania pasa, szlochaj? nad niepotrzebnymi przywilejami, ale u „swoich” toleruj? absurdaln? rozrzutno?? – s?ynny KRUS. Teraz planuj? prywatyzacj? szpitali, jednocze?nie zachowuj?c monopol NFZ – czyli znów kroi si? dziki skok na kas?. W Polsce dobrym samopoczuciem mo?e cieszy? si? tylko idiota albo z?odziej.
W gruncie rzeczy, ka?dy woli ?y? we w?asnym kraju, nas jednak wygna? stamt?d gniew. Gniew i bunt. Bo na drodze bazarowych awantur prawicy z prawic?, prawicy z lewic?, lewicy z lewic? oraz lewicy i prawicy z diabli wiedz? czym, macie dla swoich obywateli jedynie: „spieprzaj dziadu!”
Je?li znowu b?dziecie si? zastanawia?, czy my wracamy,, czy nie i dok?d, to pomnijcie jedno: My zawsze wracamy do domu. Czyli tam, gdzie czujemy si? lud?mi.
Micha? S?dzikowski
|